Hmmm… Od czego by tu zacząć…?!
A więc, Łucja przed wyjazdem do szpitala wyglądała tak:
A tak po opuszczeniu oddziału immunologicznego tak:
O tym jak to wyglądało między punktem A a punktem B, dalej.
Hmmm… Od czego by tu zacząć…?!
A więc, Łucja przed wyjazdem do szpitala wyglądała tak:
A tak po opuszczeniu oddziału immunologicznego tak:
O tym jak to wyglądało między punktem A a punktem B, dalej.
Trzeci, krótki pobyt w Warszawskim Centrum Zdrowia już za nami. Pojechaliśmy tam zdrowi, czyści – na ostateczne badania.
Badania immunologiczne wyszły OK. Dlaczego wcześniej wyszły źle, nie wiadomo. Lekarze nie są w stanie tego wytłumaczyć. A ja nie mam ochoty łamać sobie języka medyczno-genetycznymi nazwami: po prosu immunologicznie jest tak, jak być powinno.
Powtórzone badania genetyczne mówią jedno.
Na jeszcze jedne wyniki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Trudno w to uwierzyć (choć bezsprzecznie jest to dobra wiadomość), ale układ odpornościowy Łucji ponoć działa prawidłowo. Dlaczego więc tak ciężko, długo chorowała, dlaczego wciąż łapie wszelkie infekcje, czy to osłabienie odporności wywołane antybiotykami? Lekarze mówią, że mógł być to splot niefortunnych infekcji, bakterii i wirusów…
Okaz zdrowia, no! Dzisiaj Łucja ma dokładnie 4 miesiące – z tego 3 miesiące spędziła w szpitalu.
EDIT: Niestety, Łucja ma wciąż aktywną Cytomegalię… :-(