Trzeci, krótki pobyt w Warszawskim Centrum Zdrowia już za nami. Pojechaliśmy tam zdrowi, czyści – na ostateczne badania.

Ciekawość motywowana chęcią 'skasowania'

Badania immunologiczne wyszły OK. Dlaczego wcześniej wyszły źle, nie wiadomo. Lekarze nie są w stanie tego wytłumaczyć. A ja nie mam ochoty łamać sobie języka medyczno-genetycznymi nazwami: po prosu immunologicznie jest tak, jak być powinno.

Czy to koniec perypetii szpitalnych? Trudno powiedzieć. Wydaje się, że najważniejsze się wyjaśniło. Teraz tylko czekamy, aż jej organizm zwalczy cytomegalię. Że zwalczy i że nie dopuści do szkód! Czekają ją oczywiście regularne badania (neurolog, audiolog, okulista) – ale jak zwykle jesteśmy dobrej myśli.

Przed wyjazdem do szpitala, Łucja zaczęła siadać. Dość nieporadnie, ale jak na 6 miesięcy: BRAWO! Ta nowa perspektywa – szczersze horyzonty – od razu przypadły jej do gustu. Dość leżenia, ona chce siedzieć. Bo dwa zęby które ma już jakiś czas, są kasownikiem uniwersalnym – oznaczają każdy miękki przedmiot w zasięgu rąk i wzroku.

W tym momencie nie pozostaje nam nic innego jak, podziękować wszystkim, którzy nam przez ostanie 6 miesięcy bardzo pomogli. Liczy się wszystko: modlitwa, dobre słowo, pamięć, wszelka pomoc materialna, czy tak prozaiczna sprawa jak nocleg czy kanapki na drogę…! Trudno podziękować każdemu z osobna – ale wszystkich pamiętamy i wszystkim dziękujemy szczerze z naszych trzech serc!