Korzystając okazji, że nasze “granatowe ryzyko” po poważnym przeszczepie, nie dość że zostało znacznie odmłodzone, to i jest “na chodzie” – w ostatni weekend wybraliśmy się nad morze, mocno i stacjonarnie przebywając nad jeziorem.
Najważniejsze z tego wszystkiego było to, że Antoni pierwszy raz był nad morzem.
Więcej zdjęć, poniżej: