Wierzę i już. Mam ku temu dość dowodów. 

Ktoś kogo bardzo kocham, dał mi znać – że wcale nie wierzy. Nie mogę w to uwierzyć. Gdzie nie spojrzę to Mikołaj. I to nie byle jaki. Święty, kożuchem czerwonym upięty, pasem skórzanym ściśnięty. Z uśmiechem na ustach, na swych saniach magicznych, pędzi. Do dużych i małych, długich i krótkich! Jak mam nie wierzyć? 

Uśmiech to coś czego nie da się podrobić. Nie kiedy to ona patrzy mi w oczy. Choć jest zła i wściekła, złością wlewaną w nią potokiem miłości, jej olbrzymie serce trzyma mięśnie uśmiechu krótko i nie pozwala im kłamać. Tak jak kłamie jej przyjaciółka. 

Czy na pewno to jej uczucia?

Czy to tylko projekcja? 

Czy to zdrowe?

Czy możesz coś z tym zrobić?

Ja wiem, że tak jest na wojnie. I wiem, że choćby nie wiem co – nigdy, NIGDY, nie przestanę Cię kochać.