Że niby: Doktor WHO?

Że niby: Doktor WHO?

Potem przyszło rozczarowanie.

Lekko mówiąc rozczarowanie. Bo kiedy autobus na który się spóźniasz 2 minuty, ma spóźnienie 7 minut ale jeszcze o tym nie wiesz… bo ktoś czysto po Polsku postanowił zrobić dobrą minę do … polsko-europejskiej gry… to ręce opadają do samej ziemi. Ktoś sobie do serca wziął za mocno, dobre pierwsze wrażenie… o jakości zapominając kompletnie.

…opadają, kiedy jesteś dokładnie pomiędzy przystankiem, który powiedział Ci że możesz czekać ponad 25 minut na następny autobus – a kolejnym przystankiem na drodze linii autobusowej. TAK! Widzieć minę tej egzystencji oszukanej bezdusznie! Cenne, jak mało co!

System być może kiedyś z pozycji GPS pojazdów będzie korzystał. Może nawet jakąś estymacja wspomoże ten system. Kiedy?

Inżynier takiego stanu rzeczy rozumieć niezwykł i raczej nie powinien akceptować. Z różnych powodów. Pierwsze co nachodzi na myśl, to bylejakość (narodowa). Czy bylejakość musi być wpisana w inwestycje za które płaci Ciotka i/albo Ustawodawca?

Adrenalina która przyszła z euforią, została uzupełniona kolejną jej dawką śmiertelną w wyniku porażenia przez rozczarowanie.

Tym bardziej, że na kolejnym przystanku, analogowy rozkład jazdy potwierdził, że poprzedni analogowy rozkład miał rację. A ten syfrowy… nie.