Przedwczoraj zabrałem się za rozrobienie “chemii”. Microphen czekał w szafie razem z Fomafixem P dość długo. W lodówce znalazło się nawet nieco przerywacza w postaci roztworu octu. Wczoraj wieczorem przystąpiłem do “dzieła”.
Koreks Tank 800 zdążył się zakurzyć na szafie. Po przygotowaniu stock’a Microphenu w rozmiarze 1 litra – przyszedł czas na zlanie go do dwóch osobnych pojemników (niecałe 700ml stocka 1+0 oraz roztworu 1+1 o podobnej pojemności). Fomafix P także dostał osobną butelkę, a przerywacz przygotowuję na bieżąco w litrowy słoik.
Uzbrojony w instrukcje pisane i drukowane, butelki z roztworami, słoiki, lejki, miarki, termometr oraz kuwetę (dzięki Zbyszku!), z amunicją w postaci leżakujących już jakiś czas 9 filmów 120 i jednego 135 (B&W), wyłączywszy wszystkie źródła światłą w domu, zabunkrowałem się w łazience.
Na pierwszy ogień poszedł TriX (Kodak Tri-X 400). Niestety przed pierwszą operacją ładowania w całkowitej ciemności filmu na szpulę, nie przećwiczyłem operacji na sucho w świetle dziennym… Było trochę nerwów, pogiętego filmu, wrażenia że coś się nawija, a może jednak nie. Z nerwów i perspektywy poddania się, zrobiło mi się słabo. W totalnej ciemności (jak mi się wydawało, dopóki nie spojrzałem na okno łazienki…), usiadłem w dość przytłaczającej bezsilności na wannie i tu aż mi się mroczki przed oczami pojawiły.
Zebrałem się w sobie, coś tam nawinąłem, coś tam załadowałem do koreksu… i stwierdziłem – raz kozie śmierć. Będzie co będzie.
Sprawdziłem temperaturę wywoływacza: 23°C. Film: Kodak Tri-X na ISO 400. Roztwór Microphen: 1+1. Dla standardowej temperatury ok 20°C czas wywoływania wynosiłby 11 minut – tutaj należało go skrócić do 8 minut.
Wlałem wywoływacz do koreksu. Przez pierwszą minutę dość intensywnie turlałem pojemnik po podłodze. Potem po każdej pełnej – turlanie przez 10 sekund. Aż do czasu 7:30, kiedy zacząłem zlewać wywoływacz do butelki.
Przerywacz: wlanie, potrząsanie, zlanie.
Utrwalacz: czas kąpieli 10 minut dla filmu 120. Po każdej minucie słabe poruszanie koreksem.
Potem dwie kąpiele (jeszcze w koreksie) pod bieżącą wodą i na koniec maczanie filmu w kuwecie przez ok. 5 minut – także w wodzie.
Efekt: sam nie wiem. Nie mam z czym porównać. Do tej pory strzelałem tylko kolor, albo czarno-białe XP2 do ciepłego procesu. Na oko wyglądają przyzwoicie…
A po skanowaniu: jak widać, Kodak na początku, a Fomapan poniżej.
Jak na razie, zeskanowałem tylko po jednej klatce. Reszta być może wkrótce.
Piękne Aktorki i ciekawa fotka, pozdrawiam