Łucja ma biegunkę – mimo apetytu, głodu, nie może dużo jeść.
Wczoraj mała bardzo chętnie jadła. Oczywiście przełożyło się to na biegunkę. Jedzenie jest mocno “racjonowane” – na razie ani słowa o żywieniu pozajelitowym (znowu[sz]…). Wszystko to bardzo męczy Łucję. Niby czuje się lepiej, ale jest bardzo zmęczona i marudna. Na przyczynę takiego stanu, przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Edit: Łucja czeka właśnie na transport do szpitala przy Wojciecha. Dalej, ponoć w poniedziałek, do Warszawy.
Eh… Jakby nie mogłoby już być normalnie…