Już wczoraj jak wracałem z piłki, to idąc pod wiatr, a raczej “pod” zamieć śnieżną, po dojściu do domu wyglądałem jak śniegowy bałwan.

[1]

Ile wspólnot mieszkaniowych, tyle dozorców. Odśnieżone chodniki naprzemiennie. Jedne tak, drugie nie, … jeszcze nie. Zazwyczaj na przemian, co klatkę.

[2] Dzisiaj temperatura około 0°C.

No i wszystko zasypało. W kuchni na parapecie za oknem, prawie 30cm śniegu. Ulice także zaśnieżone. Ale komunikacja daje radę.

[3] “Co ma skrzypieć, wreszcie skrzypi!”

[4]

[5]

[6] Jak wczoraj zaczęło padać, zostawiłem samochód na parkingu, ale czy dzisiaj po pracy z niego wyjadę?