Wczoraj wieczorem znowu nastąpił kryzys.

Po założeniu wejścia do żyły głównej, od 15h00 do 22h00 Łucja czuła się dobrze. Miała apetyt, chciała jeść mimo żywienia pozajelitowego.

Dzień wcześniej byliśmy przerażeni kąpiąc małą jak strasznie schudła. Brzuch miała zapadnięty. Wczoraj po 22h00 pod ubrankiem znaleźliśmy balon. Mała krzyczała wniebogłosy wyginając się i prężąc brzuszek do przodu. Nie pomagały masaże, rurki, środki na ból. Na “głupiego jasia” Łucja nawet nie zareagowała. Wezwany chirurg po północy wysłał małą na USG i RTG. O 1h00 już wiedzieliśmy – to odma opłucnowa. Łucję błyskawicznie zabrano na OIOM i założono dren.

Dzisiaj mogliśmy z nią być przez 3 godziny. Rano chirurg usunął jej pępek. Dopiero teraz, choć 8 dni temu był podejrzany. Lekarz mówi, że jest stabilna. Niestety mała jest wyraźnie zmęczona – ale przy tym niewyobrażalnie silna!